Za namową
doktora Siwika od kilku miesięcy zapisuję dolegliwości, które wskazują na
chorobę boreliozy w moim organizmie. Na wstępie chcę zaznaczyć, że objaw dla
mnie bardzo dokuczliwy, bolesny, który powtarzał się od 7 lat, zanika.
Ostatni
raz zapalenie nerwu przydarzyło się 3 miesiące temu, podczas gdy w poprzednich
latach pojawiały się takie zapalenia co miesiąc. Czyli ostre zapalenia nerwów u
mnie już dużo rzadziej występują. Co tydzień biorę zastrzyk z ozonem. Jednak
zapisuję sobie w kalendarzu różne inne objawy, które pojawiają się, z mniejszą
lub większą regularnością, co 4 tygodnie. Mogłabym to opisać jako pogorszenie
się samopoczucia bez jakiejś konkretnej namacalnej przyczyny. Zaczynam wtedy
odczuwać nerwowość, rozdrażnienie, dyskomfort. Mogę to opisać na przykład, że
gdy wstaję rano, to chociaż widzę słońce za oknem i piękną pogodę, widoki,
które zazwyczaj wprowadzają mnie we wspaniały nastrój, to w takie dni nie czuję
zadowolenia, dobrego samopoczucia, raczej czuję przygnębienie. Taki stan trwa
kilka dni, 2 lub 3. Potem często pojawia się mała opryszczka lub też nasilają
się wtedy bóle wędrujące - raz w kolanie, raz w biodrze, raz w karku. Teraz z
perspektywy czasu kojarzę, że wcześniej, każdorazowo po takim złym kilkudniowym
samopoczuciu, rozwijało się zapalenie nerwu albo trójdzielnego, albo krokowego.
Stosowałam wtedy zazwyczaj lek przepisany kiedyś przez lekarza neurologa. Pani
doktor wtedy powiedziała, że przyczyna tych stanów zapalnych nerwów jest
nieznana. Przepisany lek o nazwie pregabalina
(handlowa nazwa Lyrica) wprowadzał
mnie w stan, który nazwałabym „jak po większym drinku” - działa przeciwbólowo i
objawy stanu zapalnego nerwu po dwóch trzech dniach znikały.
Na 10 miesięcy
mojej terapii, oprócz ozonu w zastrzyku co tydzień, złożyły się również: suplementacja
witaminami B (wysokie dawki), D3 plus K2 (20.000 jednostek dziennie), a ponadto
witamina C (2-3 gramy
dziennie) i do tego selen, cynk, witamina A, witamina E, jod i czasami
glukozamina, którą kiedyś odkryłam, że jest bardzo pomocna przy przewlekłym bólu
kolana. Cała ta moja suplementacja plus ozonoterapia zapewne przyczyniły się do
tego, że okres jesienno-zimowy przeszłam bez żadnej grypy czy przeziębienia. Co
prawda miałam stany lekkiego drapania w gardle, ale po wygrzaniu pleców przy
kominku i zażyciu w tym dniu kilku gramów witaminy C wszystko mijało być śladu.
Po 10 miesiącach
przyjmowania ozonu raz w tygodniu do krwi mój stan zdrowia i samopoczucie oceniam
jako dużo, dużo lepsze. Rozmawiałam z pacjentką doktora Siwika, która przeszła
kurację ozonem po bardzo ciężkich stanach neuroboreliozy, powiedziała, że po
roku przyjmowania ozonu czuła się znacznie lepiej, ale miała wrażenie, że nie
wszystkie objawy jej znikły i że coś jeszcze jej dolega. Kolejny rok
przyjmowała ozon, ale już co drugi tydzień. Od tamtej pory upłynęło parę lat i
ta pani twierdzi, że nie powróciły żadne wcześniejsze objawy, ani się nie
pojawiły się żadne nowe. Można by to uznać za wyleczenie tej choroby. W każdym
razie pani czuje się zdrowa. Ja zamierzam postąpić podobnie, czyli co najmniej
do maja wciąż będę przyjmowała ozon raz w tygodniu i zamierzam tę kurację
kontynuować również w kolejnym roku. Jednak przez ten cały czas zapoznawałam
się z informacjami na temat leczenia boreliozy z różnych źródeł i wiem, że
sprzyja leczeniu tej choroby zarówno częste korzystanie z sauny, ponieważ
bakterie najlepiej rozwijają się w obniżonej temperaturze ciała 32,34 stopnie,
a źle znoszą i giną w temperaturze 40 i 42 stopni Celsjusza .
Tak więc sauna jest jak najbardziej wskazana. Na pewno wskazane jest
ograniczenie spożycia węglowodanów, bo bakterie beztlenowe (a do takich należy
borelia), o czym wiadomo, żywią się glukozę i im więcej spożywamy cukrów
prostych, tym lepsze warunki do rozwoju tych bakterii. Staram się też spożywać
jak najwięcej pokarmów roślinnych - warzyw i owoców, ale też roślin dziko
żyjących. Czekam z utęsknieniem na wiosnę, kiedy będę mogła spożywać codziennie,
dodając do sałatek, surówek i miksów zielonych, pokrzywę, listki świeżej mięty
i melisy, bluszczyka kurdybanka podagrycznika, jasnoty białej, purpurowej,
liści fiołka. Listki krwawnika i bylicy dodane do ugotowanego buraka z
dodatkiem serka feta, są przepyszne. Zgłębiam wiedzę dotyczącą jadalnych roślin
dziko żyjących.
Czuje po roku
znaczącą poprawę samopoczucia, czuję, że idę w kierunku zdrowia, chociaż nikt
nie powiedziałby, że wyglądam na osobę chorą, wiem jedno, że chociaż odkryłam w
sobie objawy boreliozy, to nie poddam się żadnej antybiotykoterapii. Unikać
będę antybiotyków za wszelką cenę, bo warunkiem zdrowia jest przede wszystkim
odporność organizmu, którą tak łatwo jest zniszczyć, a tak trudno odbudować.
Regularnie udaje się do lekarza, na bieżąco sprawdzam swoje zdrowie. Warto robić od czasu do czasu badania profilaktyczne, np. badanie krwi, aby sprawdzić czy wszystko w naszym ciele jest w porządku. Ze swojej strony polecam Wam https://cmp.med.pl/oferta-dla-firm/.
OdpowiedzUsuń