Przejdź do głównej zawartości

Gdy walczysz z boreliozą, glukozamina to twój wróg


Przegrana bitwa z boreliozą i opryszczką, ale nie wojna.
Nikt nie lubi mówić o przegranej, dlatego potrzebowałam zdystansować się do wydarzeń sprzed czterech miesięcy. 

W trakcie kuracji ozonowej, to znaczy brania ozonu w zastrzyku dożylnie w olsztyńskiej przychodni doktora Siwika, znowu pojawiło się zapalenie nerwu. Zdarzyło się to w miesiąc po świętach Wielkiej Nocy. Poprzednie takie zdarzenie miałam trzy miesiące wczesniej, w tydzień po świętach Bożego Narodzenia. Przypadek?
Szukam wspólnych elementów tych sytuacji i myślę, że mogła mieć wpływ na to dieta. Wiadomo, na święta pozwalamy sobie na duże ilości spożywanych ciast. Ja szczególnie robiłam dotąd ciasta z orzechami, sernik i piernik. Niezwykle smaczne. Dawałam sobie przyzwolenie na takie łakocie tylko w czasie świąt. A wiem o tym, że opryszczka, która mi dokucza od wielu lat, namnaża się od argininy (aminokwas częściowo produkowany przez nasze organizmy, ale w większości przyjmowany z pożywieniem), której bardzo wiele jest w orzechach i czekoladzie, zaś borelioza lubi duże ilości węglowodanów, jakie znajdujemy w potrawach mącznych i wszelkich słodyczach. To, że w kwietniu zaatakowała mnie znowu opryszczka i zapalenie nerwu, przypomina jeszcze o innych wcześniejszych zdarzeniach z tym związanych. Otóż pierwszy raz atak zapalenia nerwu miałam właśnie w kwietniu i było to 8 lat temu.
Ale najpierw dla przypomnienia kilka sów o kuracji ozonowej, którą przyjmuję od ponad roku raz w tygodniu. Gdy ją zaczynałam, czułam się bardzo źle fizycznie i psychicznie, a zapalenia nerwu występowały z prawie miesięczną regularnością. Zaczęłam tę kurację ozonem z myślą o przeciwdziałaniu opryszczce, która poprzedzała każdy stan zapalny nerwu. Rozmawiając z pacjentami podczas wizyt w przychodni, którzy ozon brali na boreliozę, dopatrzyłam się u siebie podobnych objawów. Zrobiłam test ELISA, który dał wynik ujemny. Sięgnęłam jednak po literaturę na ten temat i wtedy już na poważnie zaczęłam drążyć temat boreliozy. Po trzech miesiącach przyjmowania ozonu zauważałam pierwsze oznaki poprawy. Zwiększyły się odstępy czasowe stanów zapalnych nerwów do 3 miesięcy. Niestety, początek roku przywitałam zapaleniem nerwu, potem dwa miesiące przerwy i znowu po świętach Wielkanocy, czyli w kwietniu mnie dopadło. A potem jeszcze w maju i czerwcu.
Długo zastanawiałam się, co się do tego przyczyniło. Teraz już jestem tego pewna, że zaszkodziła mi glukozamina. Otóż szczególnie w marcu odczuwałam na początku lekki ból kolan. Przypomniałam sobie wtedy, jak 7 lat temu bardzo zaczęło mnie boleć lewe kolano. Bez konkretnej przyczyny. Byłam wtedy u lekarza, zrobiłam zdjęcie rentgenowskie i pani doktor, specjalista ortopedii, powiedziała mi, że to są już zmiany zwyrodnieniowe i trzeba do tego przywyknąć. Któregoś dnia, gdy się ból nasilał, akurat byłam w podróży służbowej i nie mogłam prowadzić samochodu, bo kolano bolało mnie, szczególnie gdy nogę miałam w pozycji zgiętej. Zajechałam wtedy do apteki i zapytałam, czy jest na to jakiś środek. Aptekarka doradziła mi suplement na bóle stawów. Przeczytałam, że w składzie ma takie składniki jak glukozamina, imbir, goździki i inne. Otóż wtedy szybko, bo już po tygodniu brania tego suplementu, odczułam ulgę. Po miesiącu prawie zapomniałam, że miałam ból kolana. Aptekarka powiedziała, że nie powinno się go używać dłużej niż 3 miesiące.
Jaka wtedy była przyczyna bólu kolana? Idąc za modą diety białkowej Dukana, dzięki której media donosiły, że się szybko chudnie, zafundowałam sobie dużo białka w jedzeniu, szczególnie nabiału: sery, jogurty, twarożki, mleko na okrągło. Pierwsza rzecz, którą zrobiłam, gdy zaczęło mnie boleć wtedy kolano, to zajrzałam do mojej ulubionej książki pt.: „Żywność, twój cudowny lek” Jeana Carpera, w której wyczytałam, żeby odstawić nabiał. Zrobiłam to. Po tygodniu było już lepiej, po miesiącu zapomniałam, że miałam problem z kolanem. Aptekarka radziła, by tego suplementu z glukozaminą nie przyjmować dłużej nić 3 miesiące. I tak zrobiłam. Odstawiłam i o problemie zapomniałam na długie lata. W każdym razie to wtedy dowiedziałam się, że glukozamina regeneruje stawy. Więc 7 lat później, gdy odczuwam lekki ból kolana zimą, przypomniałam sobie, że glukozaminę można przyjmować na regenerację stawów.
Gdy zimą tego roku zaczęło odzywać się znowu lewe kolano, pomyślałam, że ponownie wezmę glukozaminę na regenerację stawów, sądząc, że przyczyna pobolewania była podobna. Tym razem ból kolana, potem już obu kolan, się nasilał. Szczególnie czułam to wieczorem i rano, gdy byłam już w łóżku. Tak więc bez konsultacji z jakimkolwiek lekarzem zaczęłam przyjmować znany mi suplement diety z glukozaminą. Ból nie ustępował, a nawet nasilał się, nie tylko w kolanach, ale i w podudziach. Dziwiłem się dlaczego. Zakupiłam nawet poduszkę elektryczną, żeby sobie rozgrzewać kolana wieczorem i rano, bo po nagrzaniu ból nieco ustępował.
Będąc w sklepie ekologicznym, zawsze przeglądam nowe książki o zdrowiu i znalazłem książkę Anny Kłosińskiej i Dariusza Klareckiego pod tytułem "Gdy bolą stawy. Jak sobie pomóc, gdy już nic nie pomaga". I w tej książce przeczytałam taką oto informację: "...w chorobach stawów powszechnie stosuje się obecnie profilaktycznie lub leczniczo preparaty zawierające siarczan glukozaminy i siarczan chondroityny. O ile torebka stawowa, a szczególnie błona maziowa, regenerują się tak, jak tego oczekujemy, o tyle chrząstka stawowa charakteryzuje się powolną (wieloletnią) i znikomą zdolnością regeneracji. Dodatkowym czynnikiem regenerującym w przypadku chrząstki stawowej jest witamina C. Natomiast siarczanu glukozaminy i siarczanu chondroityny nie należy stosować w przypadku podejrzenia boreliozy!!! Obie substancje silnie wspomagają wzrost i mnożenie borelli".
Tak więc znalazłam prawdopodobną przyczynę pogorszenia mojego stanu w ostatnich miesiącach. Z jednej strony przyjmuję regularnie ozon po to, by sukcesywnie zmniejszać w mojej krwi populację bakterii beztlenowych, w tym boreliozy, a z drugiej strony zaopatruje je w substancje, które służą im do rozmnażania się. Nieźle musiałam podkarmić te „francę”, że znowu zaczęła mocniej mi dokuczać. Gdy odstawiłam glukozaminę, bóle kolan znikły po dwóch dniach, ale dolegliwości typu pogorszenia samopoczucia fizycznego i psychicznego, którego finałem jest po kilku dniach zwykle opryszczka i w jej okolicy pojawia się zapalenie nerwu, no niestety się utrzymały. Chociaż muszę przyznać, że te ataki są nieco łagodniejsze niż rok temu.
Jak powiedziałam, to tylko przegrana bitwa, bo nie zamierzam kończyć tej wojny z borelią. To, na czym chcę się skupić: wiem, że wszystkie beztlenowce, w tym ta moja paskudna borelioza, lubią cukry, czyli zamierzam w związku z tym ograniczyć jeszcze bardziej spożycie węglowodanów. Robię to od kwietnia, więc mam już pewne rezultaty. Dzięki temu nieco schudłam, czego nie mogłam zrobić przez ostatnich kilka lat. W ciągu dwóch miesięcy waga bez głodowania zmniejszyła się o 2 kg i widzę wciąż tendencję spadkową. Nie takie łatwe jest żywić się dzisiaj bez węglowodanów, samymi warzywami i owocami. Tak wiem, owoce też zawierają węglowodany, ale te trochę lepsze, bo w połączeniu z dużą gamą witamin. Ograniczam spożycie ciast, ciastek, słodyczy, lodów, mąki i przetworów mącznych. Staram się na wszelkie sposoby jeść warzywa i potrawy z warzyw, sporo cebuli, czosnku. Wciąż z jarmużu, selera naciowego, ziół z ogródka, jak mięta, melisa, podagrycznik, pokrzywa, jasnota biała, robię sobie z nich zielone mixy na surowo. Wypijam dziennie szklankę lub dwie takiego koktajlu. Może byłoby lepiej wypijać i więcej. Postaram się.
Taki jest mój plan na dalsze miesiące: jeść dużo warzyw i owoców, szczególnie z upraw ekologicznych, wciąż się suplementować witaminami i omijać dużym łukiem wszelkie słodycze i potrawy mączne. Nie ma innego sposobu, jak tych naszych niechcianych gości zagłodzić, nie dostarczając im tego, czego potrzebują do rozmnażania się. Być może głodówka by pomogła, ale nie mam jeszcze odwagi na tak drastyczne przedsięwzięcia. Chociaż kto wie, jak nic innego nie pomoże, spróbuję tego rozwiązania. Wiem już teraz, że mam dwa problemy: jeden to borelioza, która swoją aktywność okazuje co 4 tygodnie, a drugi to opryszczka, która akurat wtedy aktywnie jej towarzyszy. Prawdopodobnie to ona jest bezpośrednio odpowiedzialna za zapalenia nerwu w okolicy, w której neuroborelioza poczyniła w osłonkach mielinowych nerwów największe uszkodzenia.
Trzeba mi wytrwałości w tej wojnie z mikrobami. Najciekawsze jest to, że standardowe wyniki krwi i moczu wciąż mam bardzo dobre. Według medycyny klasycznej nic mi nie dolega.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Chelatacja - zabieg drugi i rozmowa z panem Walentym

Według medycyny klasycznej jestem zdrowa. Nie mam żadnej choroby przewlekłej. Ale hołduję zasadzie, że lepiej zapobiegać niż leczyć. Jak pisałam w poprzednim poście, substancja EDTA (wersenian dwusodowy) w kroplówce podłączonej do żyły związuje w krwiobiegu metale ciężkie oraz zalegający w tętnicach wapń (według tablicy Mendelejewa wapń należy do grupy metali) tworząc substancje rozpuszczalne w płynach ustrojowych, które następnie wydalane są przez nerki. Jak każdy w dzisiejszym świecie musiałam i ja tego sporo wchłonąć. Chorobowe objawy pojawiają się z czasem. Tak więc działając profilaktycznie i nie czekając, aż objawi się choroba, spodziewam się, że moje samopoczucie po zabiegach będzie lepsze. Spodziewam się mniejszego zmęczenia, większej energii i dobrego samopoczucia psychicznego. Dowiedziałam się, że kroplówki EDTA stosują sportowcy, by polepszyć swoje wyniki, jak też piloci przed badaniami okresowymi, ponieważ poprawiają się im refleks i koncentracja.  Ta terapia jest

Mam boreliozę na 90 procent! Załatwię ją ozonem!

Czekam jeszcze tylko na wynik testu Western Blot. Gdy nagrywaliśmy jeden z pierwszych filmików z naszego cyklu „Nieznane terapie”, w którym powiedziałam, że obok chelatacji przyjmuję ozon, byłam jeszcze w innym świecie opisując swoje dolegliwości. Widziałam ich źródło w opryszczce i dlatego też zdecydowałam się przyjmować ozonoterapię, żeby poskromić tego wirusa w moim organizmie. Ale okazało się, że nie miałam pełnego obrazu rzeczywistości. W tym filmowym materiale wypowiadam się na temat opryszczki, która wtedy, moim zdaniem, wywoływała inną, dla mnie bardzo trudną, dolegliwość, a mianowicie okresowo pojawiające się zapalenia nerwów. Po raz pierwszy zapalenie nerwu przytrafiło mi się jakieś 6 lat temu. Było to zapalenie nerwu trójdzielnego, czyli tego odchodzącego od odcinka szyjnego kręgosłupa, idącego za uchem. Ból nerwu przypomina bolesne pulsowanie, na początku co parę minut, w miarę postępującego chorobowego procesu nasila się, pojawia się następnie co minutę, a pot